Seniorzy, których podziwiam
fot.

Seniorzy, których podziwiam

Dla wielu z nas wiek to delikatny temat. Niektórzy na pytanie ile mają lat reagują oburzeniem. Wielu ludzi jednak idzie pod prąd łamiąc „wiekowe” tabu.

Właśnie się zorientowałam, że mówię między innymi o swoim tacie. Dla mnie to wzór miłości do życia. Zawsze uwielbiał podróże, bywało, że rano wyjeżdżał w Bieszczady z Krakowa, by wrócić z powrotem jeszcze tego samego dnia. Chciał po prostu pstryknąć kilka ładnych zdjęć, pooddychać górskim powietrzem i pozachwycać się pięknymi widokami. Po 50-ce zaskoczył wszystkich zakupem deski i decyzją o nauce snowboardu. Dopiął swego - nauczył się i nadal śmiga po górskich stokach. Nie wyobrażam sobie, by stracił chęć poznawania nowych miejsc. Jak widać ciekawość świata jest obojętna wobec lat.

Moi dziadkowie należą do nieco innej kategorii osób. To seniorzy, którzy uwielbiają podróże, ale ich ulubiony sposób spędzania czasu to przede wszystkim wypoczynek z książką w rękach lub spokojny spacer po okolicy. Kiedy odwiedziłam ich miesiąc temu usłyszałam fascynującą opowieść o Lizbonie. Niestety ja sama często mam ochotę zamknąć się na weekend w czterech ścianach i nigdzie nie wychodzić. Staram się wtedy przypominać sobie o tych głodnych życia seniorach.

Mój tata podróżuje samotnie lub w gronie rodziny. „Seniorzy z Lizbony” (nazwę ich tak dla łatwego rozróżnienia) wybierają natomiast zorganizowane wyjazdy. Dowiedziałam się od nich, że istnieją specjalnie dedykowane starszym osobom wycieczki dla seniorów. Mieszkając w Krakowie, mieście-atrakcji turystycznej często mijam podobne grupki turystów. Widok radosnych seniorów sprawia, że mam ochotę do nich dołączyć. W mojej głowie pojawiają się wtedy różne przemyślenia. Oto jedno z nich:

Wielu z nas zapomina, że zmiana otoczenia potrafi zadziałać jak świeżo wyciskany sok. Każdemu z nas przecież zdarzają się chwile, gdy czujemy znużenie powtarzalnością czynności i miejsc, które mijamy. Warto wtedy pomyśleć (nie tylko pomyśleć!) o weekendzie w górach, na wsi lub w mieście, które nas fascynuje. Może i ja wyjadę na kilka dni?

Często dopadają mnie okresy lenistwa. W takich chwilach mam ochotę wybrać się na zorganizowany wyjazd z jacuzzi, spa i masażami w pakiecie. Bywa też, że zmotywowana odległością (jedynie 2 godziny drogi samochodem) spontanicznie wyruszam w góry. Ciekawe, jakie będą moje upodobania za 30 lat, kiedy sama dołączę do grona seniorów. Może będzie tak, jak teraz: raz aktywnie, raz leniwie. A może pójdę śladami mojego taty i postawię na aktywność. W końcu, jaki ojciec taka córka (parafrazując słynne powiedzenie). Czyż nie ?